Biblioteki. Po przeprowadzce do Warszawy zastanawiałam się, czy tutaj istnieją. Ludzie czytają w empikach, no i zwyczajnie stać ich na książki. A czytanie w metrze modne, o czym już wspominałam (i co mnie bardzo cieszy). Zatęskniłam za moją bydgoszczaną biblioteką, 50m od mieszkania, gdzie miałam zaszczytny numer 163, zawsze byłam witana uśmiechem, a nowości często dobierane były na podstawie tego, co akurat wypożyczałam (kolejne części Świata Dysku Pratchetta!). I tak oto na mapie, w promieniu 0,5km od mieszkania znalazłam bibliotekę. Głodna czytania, przeczytałam już wszystko co było w mieszkaniu pod ręką, w deszczowy wieczór postanowiłam zrobić sobie mały spacer. Biblioteka była ładnie oświetlona, a w drzwiach stał miły Pan Bibliotekarz. Przywitał mnie uśmiechem, i upewnił się, czy aby na 100% jestem pewna, że chcę się zapisać. Jasne ściany, półki pełne książek ułożonych tematycznie i wg krajów, buszuję, a Pan B. wyrabia mi kartę -- która będzie podłączona do mojej karty miejskiej, więc na pewno nigdy jej nie zapomnę. Buszuję, mam już na oku kilka potencjalnych opcji, a moja karta dalej się tworzy. Podchodzę, pytam, czy już. A Pan B na to: "a nic panie nie wypożycza?". I tak oto samopas zapuściłam się między półki. Zdziwił mnie trochę podział książek: Pilipiuk był trochę w fantastyce, trochę w literaturze polskiej; Orhan Pamuk był w lit. angielskiej, a Terry Pratechett w fantastyce, prócz 1 książki, która była w naukowym dziale. Wybrałam na chybił-trafił 4 pozycje.Biblioteka może i nie jest duża, ale wyczuwam jej potencjał. Będzie moją kopalnią lektur na jakiś czas.
Co ma z tym wszystkim wspólnego Alex Kava? Wszystko. Dział "kryminały" i leży na samym wierzchu. Z Kavą to jak z Murakamim: ludzie o tym mówią, czytają - a ja tego nie znam. Myślałam, że to skandynawski kryminał, ale nie, amerykański. Co więcej - Alex Kava to kobieta! Zdziwiło mnie to niezmiernie, z zaciekawieniem zaczęłam czytać jeszcze tego samego wieczora. Bohaterką jest Meggie, agentka FBI, oraz jej przyjaciel Ben, lekarz. Spotykają się dopiero na ostatniej stronie książki, każde z nich jest świadkiem pozornie nie związanych ze sobą wydarzeń. Meggie jest taka jaka być powinna: silna, a jednocześnie kobieca, nie potrafi sformułować swoich uczuć do Bena, doskonale poznaje się na ludziach, jest uczciwa, prawa i skromna. Każdy darzy ją respektem i sympatią. A ci którzy nie darzą - wiadomo, że są czarnymi charakterami tej historii.
Kolejnego dnia wzięłam tę książkę ze sobą do tramwaju. Muszę przyznać, że nadaje się idealnie. Krótkie rozdzialiki, konkretne, szybko się czyta. W sumie to kolejnego wieczoru miałam ją już przeczytaną. Nie chcę streszczać fabuły, powiem tylko, że jest dość... mało realistyczna. W życiu widziałam z 2 odcinki "Z Archiwum X", ale pewnie tak wyglądałby jeden z jego odcinków. Tajemnicze okaleczenia bydła w Nebrasce, grupa nastolatków porażona prądem, i dzieci w szkołach zatrute jedzeniem ze stołówki. Rozwiązanie jest tak marne i naciągane, że aż strach. Do tego nastolatka manipulująca przyjaciółmi tak, że 4 ginie. Absurd goni absurd, a krótkie rozdzialiki jeden za drugim, kartka za kartką, kończą się. Historia wciągająca, na pewno plusem książki jest wartkość akcji i braz zbędnych słów. Kava pisze konkretnie, a książka wręcz jest stworzona pod ekranizację. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z takimi opisami gestów, jak "uniósł palce z boków głowy aby wziąć coś w cudzysłów", albo "zakręcił palcem przy skroni, pokazując, że ktoś tam ma nierówno pod sufitem". Nic, tylko filmować. Do roli nastolatków wziąć jakieś sławy z show Myszki Miki, Meggie zagra jakaś ładna i zwiewna mimoza, a Bena jakiś ciemnowłosy amant. I historia gotowa. Nic, tylko sprzedawać bilety do kin i trzepać kasę. Stawiam że prędzej niż później tak się stanie. Tym bardziej, że Kava nie przestaje pisać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz