środa, 12 grudnia 2012

Kate Morton "Dom w Riverton"


Kiedy już czymś się zainteresuję – to buszuję i szukam wszystkiego z tym związanego. Najczęściej jest to słomiany zapał i po jakimś czasie ferwor szukania mi przechodzi. Jeszcze nie wiem jak to będzie z epoka edwardiańską (czasy panowania Edwarda VII w Anglii, 1901-1910). Zaczęło się od serialu „Downton Abbey”, dzięki któremu dostrzegłam podziały klasowe i obowiązki klas, zachowanie służby, ich przywiązanie do rodzin, u których służą, wysoka moralność. Nas już dzisiaj nic nie zdziwi, liberalizm pełna gęba. Ale wtedy – dzieci z nieprawego łoża i coming outy homoseksualistów powodowały zawały serca, a w najlepszym wypadku oburzenie, objawiające się wdechem i przysłanianiem ust dłonią. No i wykluczenie ze społeczeństwa. No i tradycja, zwyczaje! Obowiązki! Ubieranie, kąpanie, gotowanie… Po „DA” znalazłam program BBC „History of the home”, który prowadzi przeurocza Lucy Worsley, pani doktor zainteresowana tymi czasami. I tak oto poznajemy historię angielskiej łazienki, kuchni, sypialni i salonu. Najbardziej podoba mi się wstęp do historii łazienki http://www.youtube.com/watch?v=inoVg5a1kps . Polecam też inne filmiki z tego kanału edwardianpromenade. Obejrzałam chyba z ¾, i zamierzam dooglądać pozostałe.

Co do książki – okazało się, że gdzieś tam zahacza o te czasy. Może bardziej czasy I wojny światowej, ale dalej śledzimy losy służby i ich Państwa, a sztywność obyczajów jest identyczna z tą w „DA”. Śledzimy losy Grace, patrząc jej oczami na wydarzenia w Riverton, kiedy była młodziutka służącą, jak i na jej życie z perspektywy 99 przeżytych lat. Wiemy już, że służba była tylko krótkim epizodem w życiu Grace, która została doktorem archeologii. Wiemy, ze wydarzenia w domu Riverton mają duże znaczenie, a Grace coś ukrywa. Wspomnienia zostają wywołane przez Urszulę, młodą reżyserkę, która kręci film o samobójstwie słynnego poety, Roberta Huntera. Oczywiście sama scena samobójstwa to ostatnia strona opasłej książki, i oczywiście samobójstwo samobójstwem wcale nie jest. Ale żeby do tego dojść, musimy przebrnąć przez strony pobocznych opowieści, ukazujących bohaterów w dobrym i złym świetle. Nic nie jest czarne ani białe, nawet Grace robi kilka rzeczy, które nie przystoją młodej służącej.

Grace zostaje przyjęta do Riverton na służbę w wieku 14lat, podobnie jak jej matka, którą wszyscy ciepło wspominają (takie załatwienie roboty po znajomości, jak widać nie tylko dzisiaj panują takie układy i układziki). Poznajemy losy Państwa, starego lorda i lady Ashbury, i ich dzieci: majora, który młodo umiera na wojnie, i wdowca Fredericka, zapalonego biznesmena, którego biznesy po kolei plajtują. Dzieci majora umierają kolejno na hemofilię,  Frederick jednak ma 3 zdrowych dzieci: Hannah, Emmeline i Davida. To oni, obok Grace, są głównymi bohaterami książki. David buntuje się, wyjeżdża na wojnę i ginie. Ale zanim zginie – zapozna dziewczynki ze swoim przyjacielem, Robertem Hunterem (poetą). Dziewczynki zostają we 2, nie mają 3 osoby do gry, w którą grają od dzieciństwa. Hannah potajemnie zajmuje się stenografią (nie wiem do końca co to, jakiś tajemny język sekretarek, którego kiedyś uczyło się w specjalnej szkole) i chce zostać niezależna kobietą. Jednak z powodu problemów Fredericka z biznesami – poślubia bogatego lorda Luxtona, aby uratować posiadłość Riverton. Emmeline zostaje początkującą aktorką, przyjmującą każdą chałturę. Ostro imprezuje, pije, i promuje nowoczesność. Po śmierci brata siostry oddalają się od siebie, do czasu, aż zjawi się Robbie. Obydwie siostry podkochują się w nim, ale to Hannah zostaje jego kochanką. I tak po nitce do kłębka – w finalnej scenie samobójstwa udział biorą : Robbie (to oczywiste, bo to jego samobójstwo), Hannah, Emmeline i Grace. W sumie jak na to spojrzeć – to wina Grace, że Robbie zginął.

W książce nikt nie jest szczęśliwy, Grace odrzuca zaręczyny ukochanego, aby być przy nieszczęśliwej Hannah, Emmeline ginie młodo w wypadku samochodowym, Frederick ginie w nieutulonym żalu z powodu ślubu Hannah. Kiedyś chyba tak było – należało się umartwiać i nie można było być szczęśliwym. I o tyle o ile te dawne czasy mnie fascynują, to nie chciałabym do nich wracać. Służba z ograniczonymi umysłami – albo jaśnie Państwo, którym należy we wszystkim usługiwać. Żadna opcja nie jest dobra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz