Kiedy już czymś się zainteresuję –
to buszuję i szukam wszystkiego z tym związanego. Najczęściej jest to słomiany
zapał i po jakimś czasie ferwor szukania mi przechodzi. Jeszcze nie wiem jak to
będzie z epoka edwardiańską (czasy panowania Edwarda VII w Anglii, 1901-1910). Zaczęło
się od serialu „Downton Abbey”, dzięki któremu dostrzegłam podziały klasowe i obowiązki
klas, zachowanie służby, ich przywiązanie do rodzin, u których służą, wysoka
moralność. Nas już dzisiaj nic nie zdziwi, liberalizm pełna gęba. Ale wtedy –
dzieci z nieprawego łoża i coming outy homoseksualistów powodowały zawały
serca, a w najlepszym wypadku oburzenie, objawiające się wdechem i
przysłanianiem ust dłonią. No i wykluczenie ze społeczeństwa. No i tradycja,
zwyczaje! Obowiązki! Ubieranie, kąpanie, gotowanie… Po „DA” znalazłam program
BBC „History of the home”, który prowadzi przeurocza Lucy Worsley, pani doktor
zainteresowana tymi czasami. I tak oto poznajemy historię angielskiej łazienki,
kuchni, sypialni i salonu. Najbardziej podoba mi się wstęp do historii łazienki
http://www.youtube.com/watch?v=inoVg5a1kps
. Polecam też inne filmiki z tego kanału edwardianpromenade. Obejrzałam chyba z
¾, i zamierzam dooglądać pozostałe.
Co do książki – okazało się, że
gdzieś tam zahacza o te czasy. Może bardziej czasy I wojny światowej, ale dalej
śledzimy losy służby i ich Państwa, a sztywność obyczajów jest identyczna z tą
w „DA”. Śledzimy losy Grace, patrząc jej oczami na wydarzenia w Riverton, kiedy
była młodziutka służącą, jak i na jej życie z perspektywy 99 przeżytych lat. Wiemy
już, że służba była tylko krótkim epizodem w życiu Grace, która została
doktorem archeologii. Wiemy, ze wydarzenia w domu Riverton mają duże znaczenie,
a Grace coś ukrywa. Wspomnienia zostają wywołane przez Urszulę, młodą
reżyserkę, która kręci film o samobójstwie słynnego poety, Roberta Huntera. Oczywiście
sama scena samobójstwa to ostatnia strona opasłej książki, i oczywiście
samobójstwo samobójstwem wcale nie jest. Ale żeby do tego dojść, musimy
przebrnąć przez strony pobocznych opowieści, ukazujących bohaterów w dobrym i
złym świetle. Nic nie jest czarne ani białe, nawet Grace robi kilka rzeczy,
które nie przystoją młodej służącej.
Grace zostaje przyjęta do Riverton
na służbę w wieku 14lat, podobnie jak jej matka, którą wszyscy ciepło
wspominają (takie załatwienie roboty po znajomości, jak widać nie tylko dzisiaj
panują takie układy i układziki). Poznajemy losy Państwa, starego lorda i lady
Ashbury, i ich dzieci: majora, który młodo umiera na wojnie, i wdowca Fredericka,
zapalonego biznesmena, którego biznesy po kolei plajtują. Dzieci majora
umierają kolejno na hemofilię, Frederick
jednak ma 3 zdrowych dzieci: Hannah, Emmeline i Davida. To oni, obok Grace, są
głównymi bohaterami książki. David buntuje się, wyjeżdża na wojnę i ginie. Ale
zanim zginie – zapozna dziewczynki ze swoim przyjacielem, Robertem Hunterem
(poetą). Dziewczynki zostają we 2, nie mają 3 osoby do gry, w którą grają od
dzieciństwa. Hannah potajemnie zajmuje się stenografią (nie wiem do końca co
to, jakiś tajemny język sekretarek, którego kiedyś uczyło się w specjalnej
szkole) i chce zostać niezależna kobietą. Jednak z powodu problemów Fredericka
z biznesami – poślubia bogatego lorda Luxtona, aby uratować posiadłość
Riverton. Emmeline zostaje początkującą aktorką, przyjmującą każdą chałturę.
Ostro imprezuje, pije, i promuje nowoczesność. Po śmierci brata siostry oddalają
się od siebie, do czasu, aż zjawi się Robbie. Obydwie siostry podkochują się w
nim, ale to Hannah zostaje jego kochanką. I tak po nitce do kłębka – w finalnej
scenie samobójstwa udział biorą : Robbie (to oczywiste, bo to jego samobójstwo),
Hannah, Emmeline i Grace. W sumie jak na to spojrzeć – to wina Grace, że Robbie
zginął.
W książce nikt nie jest
szczęśliwy, Grace odrzuca zaręczyny ukochanego, aby być przy nieszczęśliwej Hannah,
Emmeline ginie młodo w wypadku samochodowym, Frederick ginie w nieutulonym żalu
z powodu ślubu Hannah. Kiedyś chyba tak było – należało się umartwiać i nie
można było być szczęśliwym. I o tyle o ile te dawne czasy mnie fascynują, to
nie chciałabym do nich wracać. Służba z ograniczonymi umysłami – albo jaśnie
Państwo, którym należy we wszystkim usługiwać. Żadna opcja nie jest dobra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz