Z opowiadań o Skórzewskim najlepsze jest drugie, "Choroba białego człowieka", o wyprawie w poszukiwaniu bratanka, który zaginął w dalekiej Syberii. Rejs maleńką łódką, tragedia odnalezienia wyprawy bratanka i badanie jej dziejów - aż do ostatecznego spotkania z tubylcami i pomocy im w rozwiązaniu problemu. Wartka akcja, świetne zwroty akcji i wyraziści bohaterowie - to atuty opowiadania. Dwa pozostałe, "Ostatni biskup" i "Dzwon wolności" są niezłe, chociaż nie śledziłam ich z zapartym tchem jak tego wcześniejszego. Chociaż wyprawa w poszukiwaniu legendarnego klasztoru opartego na wskazówkach umierającego pacjenta i wędrówka do lasu w poszukiwaniu dzwonu brzmią nieźle, to jednak nie są już tak dobre.
Najmocniejszym opowiadaniem jest "Staw", który miesza twórczość Lovecrafta razem z okupacją niemiecką w czasie II wojny światowej. Główny bohater, Jurgen, młody niemiecki żołnierz, dostaje zadanie sprawowania pieczy administracyjnej nad Łazienkami Królewskimi w Warszawie. Zamieszkuje w mieszkaniu, które wcześniej zajmował profesor botaniki. Porządkując jego książki i notatki, znajduje korespondencję, którą profesor prowadził z Uniwersytetem Arkham (i po już wiadomo - będzie jak u Lovecrafta!). Jurgena męczą sny, prześladują wiewiórki, zatruwa się oparami roślin w pomarańczarni, gdzie ma wizje i widzi wielkiego węża. Poznajemy innych mieszkańców Łazienek, kolejnych niemców, oraz jedynego polaka, który zajmuje się ogrodami i szklarniami. Jurgen intensywnie myśli nad tematem, który pozwoliłby mu po wojnie dostać się na uniwersytet. Biegając ranem wokół stawu w łazienkach zauważa niezwykłe ryby, chyba karpie, na których chciałby oprzeć swoją pracę. Postanawia zostać ichtiologiem - czyli zoologiem od ryb. Nie będę zdradzać zakończenia - ale Lovecraft miał na nie mocny wpływ. Najlepsza scena: Jurgen przeprowadzający sekcję karpia wyłowionego ze stawu, a w środku karpia coś się porusza - to złowieszcza wiewiórka, która okazuje się żywa, ucieka i znika wśród drzew parku...
Najsłabszym z kolei opowiadaniem jest opowiadanie tytułowe "Aparatus". Bohaterem opowiadania jest Robert Storm, który jest także bohaterem innego opowiadania w tym zbiorze, "Ksiąg drzewnych". Jest antykwariuszem-hobbystą, w którego ręce trafiają niezwykłe przedmioty. Tym razem będzie to pudełko, pozytywka zapewne. Spędza dnie nad tym, aby odkryć, co to tak na prawdę jest. Pomaga mu Maciej, sąsiad zegarmistrz, oraz Marta, przyjaciółka akustyk. Razem naprawiają urządzenie i odkrywają, że... nie służy do niczego. Należało do starego żyda, który stworzył pozytywkę, która odtwarza bicie dzwonów kościołów w południe w Warszawie. Miało być sentymentalnie, a wyszło słabo.
Niemniej - opowiadania Pilipiuka są utrzymane na niezmiennie wysokim poziomie. O ile seria o Jakubie Wędrowyczu jest prześmiewcza i prześmieszna, o tyle opowiadania są utrzymane w mrocznej tematyce, bohaterami są postaci niezwykłe, czas i miejsce opowiadań to najczęściej początek XX wieku, II wojna światowa, Warszawa i okolice, a także Syberia.