środa, 3 października 2012

"Ta straszna Środa?" wywiad z Magdaleną Środą






Jestem w domu, w sumie to chyba w domu rodziców, na Mazurach. Swojego domu ciągle szukam. Odwiedziny u babci odwiecznie kojarzą mi się z wojną na poglądy religijne i polityczne. Lewica kontra prawica, kościół, telewizja, programy i gazety, które głoszą "jedyną prawdę". Najeżona, zawsze kłóciłam się, i głośno wyrażałam swoje poglądy. Aż do dzisiaj - rozmawialiśmy o bezrobociu, o pracy za granicą, o tym, że założenie i utrzymanie rodziny w dzisiejszych czasach to wyczyn na miarę zdobycia Mount Everestu. Nawet nie chciało mi się kłócić. "Jednej jedynej prawdziwej telewizji" nie oglądam, bo i nie mam telewizora. O tym, że czytam "Wprost" wolę się nie dzielić. I zdałam sobie sprawę, jak mało wiem o polityce i XX wieku (w szkole historia zawsze była przerabiana od starożytności do ~XIX wieku, I wojny światowej jak dobrze poszło).

Wczoraj leżąc w łóżku, zamiast po książkę, sięgnęłam po "Świat Wiedzy" (chyba każdy miał w domu niebieskie segregatory pełne podziurkowanych kartek, największą frajdę sprawiało układanie ich kolorami). Część: historia. A tam: dowiedziałam się, kim był Axel Springer, że Arafat nie był Izraelczykiem, a Wałęsa jest czasem krytykowany. Jedna karta była poświęcona trzem feministkom: Kate Millett, Germaine Greer i Simone de Baevuoir. Muszę przyznać, że czytałam tylko dwie ostatnie. Ale mimo wszystko - były na kartach historii, opisane jako feministki, czyli kobiety przełomowe, a nie takie babochłopy. I tak sobie pomyślałam: no dobra, nawet lubię nasze swojskie feministki, Graff, Szczuka, Janion, Gretkowska. Każdej coś tam czytałam, książki, eseje, felietony. I Środa. Pamiętam, że była minister do spraw równości kobiet, wzbudzała kontrowersje i zakazywała kobietom nosić telefony komórkowe w kieszeniach spodni, bo to poszerza biodra i kobieta wydaje się gruba. Przaśne rzeczy.

Kim jest ta cała Magdalena Środa? Czy jest tak fajna jak pozostałe polskie feministki, tak samo aktywna i zaangażowana w walkę o równość kobiet w Polsce? Z ciekawości sięgnęłam po wywiad ze Środą wydany w formie książki. Trochę po łepkach śmignęłam przez dzieciństwo Środy, szkołę baletową i rozwód rodziców. Najbardziej zależało mi na tym, aby dowiedzieć się, jakie są jej poglądy. Doszłam do rozdziału poświęconego feminizmowi... i przepadłam. Pani profesor Środa jest odważna, mówi głośno o tym, co ja dopiero zdążę sobie pomyśleć. Jest taka, jaka ja bym chciała być w jej wieku. 

Co więcej, opowiadała o historii Polski, o tej części historii, o której ja nie mam pojęcia. O micie "Solidarności", o polityce. O tym, jacy byli Hausner, Jaruga-Nowacka i Kluzik-Rostkowska. Wspominała o Geremku, Jaruzelskim i Mazowieckim, postaciach, które kojarzę jedynie z nazwiska. Wywiad niby lekki, humorystyczny, ale zmusił mnie do wysiłku intelektualnego. Co więcej, zmusił mnie do wygooglowania powyższych postaci, byłam dumna z tego, że nie jestem ignorantką w takich sprawach. Bardziej poczułam się... głupia. Nie znam najnowszej historii Polski?!? Wałkowałam historię Anglii i Stanów, a rodzima historia leży odłogiem i zarasta, jak trójpolówka. Dzisiaj czas na płodozmian - zamiast fantastyki i kryminałów - dalsza lektura "Świata Wiedzy". Do historii, mości państwo!

P.S. Marzy mi się taka Polska... http://www.krytykapolityczna.pl/Czytajdalej/Miastajakodyskusyjneklubyksiazki/menuid-432.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz