środa, 23 kwietnia 2014

Ellis Avery "Ostatni akt"

Uwielbiam obrazy polskiej malarki międzywojnia Tamary Łempickiej. Dlatego też bez zastanowienia kupiłam książkę "Ostatni akt" - czyli powieść opartą na faktach z życia Tamary. 

Ponad 3/4 książki poświęconych jest życiu Tamary w Paryżu w roku 1927. Pozostała część to wspomnienia ponad 80-letniej już Tamary. 

Mamy oto rok 1927, losy Tamary Łempickiej, malarki, splatają się z losami nastoletniej Rafaeli, dziewczyny delikatnie mówiąc zarabiającej wszystkim i na wszystkim. Wystarczyła chwila, aby Rafaela wsiadła do auta Tamary i została jej główną i najlepszą modelką. 

Paryż w latach 20. prezentuje się jako miejsce pełne bohemy, ludzi, podążających za rozwojem, idących z duchem czasu. Tamara ma wiele kochanek i kochanków, samotnie wychowuje córkę Kizette (jej mąż, Tadeusz Łempicki rozwiódł się z nią). Łempicka nawiązuje romans także z młodą Rafaelą, a owocem ich współpracy jest "Le belle Rafaela", obraz, na którym oparta jest cała historia.
Piękna Rafaela

Niestety - młoda i naiwna Rafaela nie potrafi dostrzec intryg, które nieodzowną częścią znajomości z Tamarą. I chociaż jest zazdrosna o Irę, kochankę Tamary, to dalej pozostaje jej wierna. A oto Ira:

Muzykantka

 Tamara maluje też portrety swojej córki, Kizette:
Kizette na balkonie

Moim osobistym faworytem jest "Zielona sukienka":
Zielona sukienka
 
Największą zaletą książki jest na pewno to, że przekonująco przedstawia proces malowania obrazów, opisów krojów sukien Rafaeli, procesów ich powstawania i prezentacji w czasie przyjęć. Kiedy Rafaela leży na kanapie ubrana w pawie pióra - jestem w stanie wyobrazić sobie, gdzie należało przypiąć szpilki, aby Rafaela miała tren, który wyglądał niczym pawi ogon. Wizualna uczta. Niestety - całość wypada dość słabo. Ot, takie czytadło. Doby romans / obyczajówka na słoneczne dni, kiedy nie należy się zbytnio przemęczać.

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Kate Atkinson "Jej wszystkie życia"

Szczerze mówiąc, to sięgnęłam po książkę Kate Atkinson dlatego, że pomyliłam autorkę z Kate Morton. Ale skoro już zaczęłam ją czytać (a nie ukrywam, że wciągnęła mnie opowieść Ursuli Todd), to i ją przeczytałam. Moje zdziwienie spotęgował fakt, że zaraz po lekturze zobaczyłam "Jej wszystkie życia" na samym środku Empiku, reklamowane szeroko jako świetny kawał literatury. Jak nigdy, zgadzam się z Empikiem. 

Na pewno każdemu z nas zdarzyło się odczuć wrażenie deja vu, czyli poczucia, że kiedyś już to widzieliśmy, słyszeliśmy, że dana sytuacja już miała miejsce w naszym życiu. Trochę taki "Dzień świstaka". Ursula Todd rodzi się w lutym 1910 roku. Jej droga życiowa zmienia się w zależności od wielu czynników: czy lekarz dotrze przez zaspy śnieżne do rodzącej Sylvii? Czy Bridget będzie w domu? Cała książka składa się z różnych wersji życia Ursuli. W jednej spada z dachu, starając się uratować swoją lalkę, którą jej brat Maurice wyrzucił przez okno. W drugiej - lalkę ukryła pod poduszką przed swoim bezdusznym bratem, więc na oknie zamiast ukochanej lalki wędruje porcelanowa figurka, która rozbija się w drobny mak. W zależności od wyborów życiowych Ursuli i jej bliskich mała Ursula umiera przy porodzie, tonie w morzu, umiera na grypę. Jeśli uda jej się ominąć te śmierci, to wtedy zostaje żoną mężczyzny, który zakatuje ją na śmierć. Zostanie żoną niemieckiego generała i zostanie powierniczką Evy Brown. Zamieszka w kamienicy w Londynie, która zostanie zbombardowana. Nie zamieszka w niej, tylko zostanie ratowniczką, pomagającą przy ratowaniu ludzi ze zbombardowanych kamienic - za nią zginie ktoś inny. Zawali się na nią ściana budynku. Zapije się na śmierć. Zostanie zgwałcona i podda się aborcji. Wszystkie śmierci są tragiczne, dochodzi do nich, kiedy w przeszłości Ursula zmieni coś w swoim życiu - wybierze inną ścieżkę powrotu do domu, i uratuje swoją sąsiadkę Nancy przed zamordowaniem. Wszystkie, nawet najmniejsze szczegóły mają znaczenie. Realistycznie przedstawiona jest II wojna światowa, w której Ursula odgrywa ważną rolę, będąc po dwóch stronach barykady. 

The Guardian wydał pozytywną recenzję książki Atkinson, chociaż pojawiają się głosy, że według autorki II wojna była do uniknięcia, gdyby taka Ursula Todd istniała i zrobiła to, na co zdobyła się w jednej z alternatywnych wersji swojego życia. Pod sam koniec książki mamy Ursulę zmęczoną życiem, która wie, co się z nią dzieje, która stara się znaleźć idealną wersję swojego życia, w której ocali całą swoją rodzinę.

Zauważyłam, że książki, które nie robią na mnie wrażenia najczęściej przestaję czytać w połowie, porzucam je, nie doczytuję, a przez to nie recenzuję ich na blogu. Dlatego też pojawienie się "Jej wszystkich żyć" oznacza, że jest to książka, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie.

Nie bez znaczenia jest tutaj fakt, że akcja rozgrywa się w I połowie XX wieku w Anglii. Uwielbiam wszystko, co dotyczy tego okresu w połączeniu w miejscem akcji. Tak jak "Downton Abbey" (które co prawda znudziło mi się po 2 sezonach, ale na początku było świetne, i świetnie prezentowały przemiany w angielskim społeczeństwie): 
W weekend odkryłam kolejny świetny serial BBC "Call the midwife":
Polecam książkę, seriale też!