Szczerze mówiąc, to sięgnęłam po książkę Kate Atkinson dlatego, że pomyliłam autorkę z Kate Morton. Ale skoro już zaczęłam ją czytać (a nie ukrywam, że wciągnęła mnie opowieść Ursuli Todd), to i ją przeczytałam. Moje zdziwienie spotęgował fakt, że zaraz po lekturze zobaczyłam "Jej wszystkie życia" na samym środku Empiku, reklamowane szeroko jako świetny kawał literatury. Jak nigdy, zgadzam się z Empikiem.
Na pewno każdemu z nas zdarzyło się odczuć wrażenie deja vu, czyli poczucia, że kiedyś już to widzieliśmy, słyszeliśmy, że dana sytuacja już miała miejsce w naszym życiu. Trochę taki "Dzień świstaka". Ursula Todd rodzi się w lutym 1910 roku. Jej droga życiowa zmienia się w zależności od wielu czynników: czy lekarz dotrze przez zaspy śnieżne do rodzącej Sylvii? Czy Bridget będzie w domu? Cała książka składa się z różnych wersji życia Ursuli. W jednej spada z dachu, starając się uratować swoją lalkę, którą jej brat Maurice wyrzucił przez okno. W drugiej - lalkę ukryła pod poduszką przed swoim bezdusznym bratem, więc na oknie zamiast ukochanej lalki wędruje porcelanowa figurka, która rozbija się w drobny mak. W zależności od wyborów życiowych Ursuli i jej bliskich mała Ursula umiera przy porodzie, tonie w morzu, umiera na grypę. Jeśli uda jej się ominąć te śmierci, to wtedy zostaje żoną mężczyzny, który zakatuje ją na śmierć. Zostanie żoną niemieckiego generała i zostanie powierniczką Evy Brown. Zamieszka w kamienicy w Londynie, która zostanie zbombardowana. Nie zamieszka w niej, tylko zostanie ratowniczką, pomagającą przy ratowaniu ludzi ze zbombardowanych kamienic - za nią zginie ktoś inny. Zawali się na nią ściana budynku. Zapije się na śmierć. Zostanie zgwałcona i podda się aborcji. Wszystkie śmierci są tragiczne, dochodzi do nich, kiedy w przeszłości Ursula zmieni coś w swoim życiu - wybierze inną ścieżkę powrotu do domu, i uratuje swoją sąsiadkę Nancy przed zamordowaniem. Wszystkie, nawet najmniejsze szczegóły mają znaczenie. Realistycznie przedstawiona jest II wojna światowa, w której Ursula odgrywa ważną rolę, będąc po dwóch stronach barykady.
The Guardian wydał pozytywną recenzję książki Atkinson, chociaż pojawiają się głosy, że według autorki II wojna była do uniknięcia, gdyby taka Ursula Todd istniała i zrobiła to, na co zdobyła się w jednej z alternatywnych wersji swojego życia. Pod sam koniec książki mamy Ursulę zmęczoną życiem, która wie, co się z nią dzieje, która stara się znaleźć idealną wersję swojego życia, w której ocali całą swoją rodzinę.
Zauważyłam, że książki, które nie robią na mnie wrażenia najczęściej przestaję czytać w połowie, porzucam je, nie doczytuję, a przez to nie recenzuję ich na blogu. Dlatego też pojawienie się "Jej wszystkich żyć" oznacza, że jest to książka, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie.
Nie bez znaczenia jest tutaj fakt, że akcja rozgrywa się w I połowie XX wieku w Anglii. Uwielbiam wszystko, co dotyczy tego okresu w połączeniu w miejscem akcji. Tak jak "Downton Abbey" (które co prawda znudziło mi się po 2 sezonach, ale na początku było świetne, i świetnie prezentowały przemiany w angielskim społeczeństwie):
W weekend odkryłam kolejny świetny serial BBC "Call the midwife":
Polecam książkę, seriale też!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz