Do sięgnięcia po drugą część trylogii "Partials" nikt nie musiał mnie zmuszać. Czułam, że się nie rozczaruję. Pierwsza część, "Partials", oczarowała mnie. Najgorsze, że ostatnia, trzecia część, "Ruins", wychodzi dopiero w lutym przyszłego roku! Prawie rok muszę czekać na kontynuację przygód Kiry, Samma, Marcusa i reszty.
"Fragments" przedstawia losy bohaterów znanych z pierwszej części, do tego dochodzą nowe postaci, które zakładam, że w "Ruins" będą ważne. Zaskakujące jest to, że bohaterowie "Fragments", którzy miałam nadzieję, że będą ważni, skoro są tak charakterystyczni i dobrze opisani, na pewno przeżyją. Nic bardziej mylnego! Cała historia i intryga wydają się być dobrze przemyślane i zaplanowane od początku do końca. Nic nie dzieje się przypadkowo. Zwroty akcji są dawkowane w regularnych odstępach czasu, co pozwala na utrzymanie tego samego poziomu zainteresowania i zaciekawienia przez cały czas trwania lektury.
Na jednym z blogów przeczytałam, że to "powieść nie tylko dla młodzieży". Dla młodzieży to jest "Twilight", proszę nie przypisywać serii "Partials" do działu młodzieżowego! To czysty postapokaliptyk! Scena przeprawiania się przez toksyczne tereny Nebraski i Kansas - majstersztyk! Deszcz kwasowy, zmaganie się z ranami i niemocą. Żaden z bohaterów nie jest niezniszczalny ani kuloodporny. A fabuła idealnie nadaje się na serial. Kto wie, może zrealizuje go HBO? Dobra fabuła połączona z umiejętną scenografią mogłaby stworzyć serial pokroju "Gry o tron". Kto wie...?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz