Promocja "Zoo city" sprawiła, że książka ta bombardowała mnie ze wszystkich stron, zarys fabuły znałam lepiej niż niejednego klasyka. Reklama na skalę XXI wieku, dzięki czemu sięgnęłam po tę książkę, a za to nie znam nic z dorobku niedawno zmarłego Iaina Banksa, który ponoć jest sławny. I aż wstyd go nie znać. No cóż - nie znam, i jakoś się nie wstydzę. Nad zakupem "Zoo city" poważnie zastanawiałam się na Pyrkonie, gdzie zniżki na fantastykę sięgały nawet 20%. I całe szczęście, że się nie skusiłam! Książka może i zdobyła nagrodę Arthur C. Clarke Award za 2011 rok, ale mnie jednak nie urzekła.
Zinzi December mieszka w Zoo City, slumsach Johannesburga. Każdy, kto popełnił jakieś przestępstwo we "wcześniejszym życiu" zostaje obdarowany towarzyszem życia - został zanimalizowany, co oznacza, że towarzyszy mu jakieś zwierzę. W przypadku Zinzi jest to Leniwiec. Część osób otrzymuje także dar. Zinzi - do znajdowania małych przedmiotów. I z tego też się utrzymuje - szuka zaginionych kluczy, biżuterii czy książek. Wszystko zmienia się, kiedy jedna z jej klientek zostaje zamordowana, a na drodze Zinzi staje groteskowa para, zlecająca jej zadanie warte głębszego przemyślenia. W pierwszej chwili Zinzi odmawia, aby po chwili jednak przyjąć zadanie...
Książkę czytałam w oryginale, i muszę przyznać, że szło mi to dość opornie. Często musiałam skupiać się na fabule i po kilka razy czytać paragrafy. A takie czytanie to żadna przyjemność. Tak mogę czytać eseje, rozprawy i prace naukowe, a nie fantastykę (nie licząc oczywiście "Lodu" Dukaja). Książkę Beukes ratują "smaczki", np. w postaci rozdziału, który jest scenariuszem filmowym. Cudo, perełka! Takie perełki sprawiają, że Johannesburg Beukes tętni życiem, a każda z postaci opisana jest niezwykle plastycznie. Wierzę, że jeszcze kiedyś sięgnę po polskie tłumaczenie. Moim zdaniem jest to książka, do której trzeba "dojrzeć". Mam wrażenie, że za kilka lat z przyjemnością ją przeczytam i będę głowić się nad tym, jak w 2013 roku mogłam wystawić jej tak negatywną opinię. Ale póki co - mamy rok 2013, a moja opinia jaka jest, każdy widzi ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz