Pierwszy post w Nowym Roku - a tu już 6 stycznia. Wszystko przez przeprowadzki i remonty. Na szczęście mam przepiękną i przytulną sypialnię pełną świec zapachowych, z oknami na Łazienki - idealne miejsce do czytania. Przy łóżku już stoi stolik, przygotowany, aby dźwigać ciężar książek odkładanych przed snem. Brakuje tylko odpowiedniej lampki. Ale wszystko w swoim czasie. Miejsce jest idealne, na pewno uda mi się zwiększyć ilość czytanych książek.
A tymczasem - kolejny Murakami. Bohaterem książki jest jeden mężczyzna, żyjący w dwóch światach: w tytułowym "Końcu Świata" i "Hard-boiled Wonderland". Pierwszy to miasto otoczone murem, na zewnątrz dzicz, a ludność zajmuje się prostymi pracami. Drugi to futurystyczne miasto, w którym ścierają się ze sobą System i Firma - dwie wrogie frakcje. Murakami znowu nie zawodzi, czyta się świetnie, mnóstwo fantastyki i szybkich zwrotów akcji. Są i czaszki jednorożców, i gruba dziewczyna w różowym, szalony naukowiec mieszkający pod ziemią... Najciekawsza jest wizja ewolucji - kiedyś przestanie być nam potrzebny dźwięk. I profesor konstruuje urządzenie, które jest w stanie wyciszać i zwiększać głośność otaczających nas dźwięków. Szczerze mówiąc nie wiem co jeszcze mogę zdradzić, ale zaznaczyłam sobie jeden fragment, wart uwagi i mówiący wszystko o tej książce (mężczyzna rozmontowujący mikser):
"(..)Każdą śrubkę odkładał, zależnie od wielkości, na inny talerzyk. Wszystkie śrubki wyglądały na bardzo szczęśliwe. (..) Zastanawiałem się, dlaczego śrubki na talerzyku wyglądały tak szczęśliwie. Może dlatego, że przestały być częścią miksera i odzyskały swój niezależny byt? A może zachwycił je biały talerzyk, na którym je położono? W każdym razie miło popatrzeć na przedmioty, które są szczęśliwe. (..) Przypomniałem sobie też śrubki na białym talerzyku. Gdyby tak polać je białym sosem i ozdobić talerz rukwią wodną, wyglądałyby całkiem smacznie."
W trakcie czytania powyższy fragment wydawał mi się śmieszniejszy niż teraz, kiedy go przepisałam, niemniej - kto pisze o szczęśliwych śrubkach? To tylko jeden z wielu przykładów nieszablonowości i nieograniczonej fantazji Murakamiego.
Co więcej - z tego, co przeczytałam ostatnio wiem, że Japończycy bardzo liczyli na Nobla w dziedzinie literatury, który miał być przyznany właśnie Murakamiemu. Należy mu się. Czytałam też kilka blogów, które zarzucają Murakamiemu powtarzalność tematów, takich jak samotność, odrzucenie, wariactwo, fantastyczność, oniryczność. Może i racja, może i gdzieś ta powtarzalność jest widoczna, ale jego pomysły! Opisy ludzi i ich myśli, rozwój akcji! Tak wyglądają moje sny. Myślałam, że opisując je, wyjdę na szaleńca. A Murakamiemu chcą za to przyznać Nobla!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz