poniedziałek, 14 stycznia 2013

Dubravka Ugresic "Kultura kłamstwa"

Dubravkę Ugresic znałam już wcześniej z jej felietonów dla "Gazety Wyborczej". Nie potrafię przytoczyć żadnego konkretnego, ale wiedziałam, że jest Chorwatką, angażuje się w politykę i pisze o Jugosławii. I ma prześliczne imię. 

"Kultura kłamstwa" to zbiór esejów wydanych w 1995 roku, praktycznie każdy z nich porusza kwestię polityki zagranicznej, z naciskiem na Jugosławię i kraje, na które się rozpadła. Muszę przyznać, że eseje czytałam "na wyrywki", te mocno polityczne, krytykujące osoby znane "lokalnie" jakoś do mnie nie trafiały. Nie znam realiów zamieszek na ulicach, rewolucji i buntów, krytyka i emocje, które dominują w części esejów są mi obce. Ale trafiło się kilka perełek, jak na przykład esej "Palindromiczna historia". Zawiera oczywiście wątki polityczne, ale także historyczne. Ugresic pokazuje "sator formulę", czyli palindrom w kształcie kwadratu:

S A T O R
A R E P O
T E N E T
O P E R A 
R O T A S

Co oznacza "Siewca Arepo z trudem przytrzymuje wóz". Zmyślne.

"Madam, I'm Adam - powiedział Adam do Ewy, o ona przedstawiła się również palindromem: Eve." Boskie, absolutnie!

Palindrom nazywany jest wierszem diabelskim, Ugresic toczy dysputę na temat tego, który kierunek czytania jest mową anielską, a która diabelską: od prawej do lewej, czy od lewej do prawej...?

"Podobno najdłuższy utwór palindormiczny (składający się 11 125 słów!) napisał w 1979 roku nowozelandzki poeta Jeff Grant (..)".

"Nieprawidłowo zbudowany palindrom nazywa się w sztuce enigmatu palindromoidem. Jest to słowo albo zdanie, które czytane od początku do końca ma jedno znaczenie, a czytane w odwrotnym kierunku - drugie."

Moi polscy faworyci:
  • Jadzi w gębę gwizdaj.
  • Ino gile Roman na moreli goni.
  • Ile Roman ładny dyndał na moreli?
  • I za kufrem smerf u Kazi.
  • Ada bąki piką bada.
  • Nago pogna twa baba w tango pogan.
  • Może jutro ta dama sama da tortu jeżom.
Dość o palindromach - w przypisać w jednym z felietonów o Jugosławii pogrążonej w walce Ugresic przytacza wiersz Gorana Simićia "Lament nad V ijećnicą", o spaleniu Biblioteki Narodowej:

Kiedy płonęła Biblioteka Narodowa przez trzy dni sierpnia miasto dusiło się w
śniegu. W tych dniach nie mogłem znaleźć w domu żadnego ołówka, a nawet gdybym
go znalazł, nie miałby już serca . Nawet zwykłe gumki do ścierania zostawiały czarny
ślad. Smutnie dopalała się moja ojczyzna. Pozbawione ciał błądziły po mieście
postaci z książek, mieszając się z przechodniami i duszami martwych żołnierzy.
Widziałem Wertera siedzącego na zburzonym cmentarnym murze, Quasimoda
na minarecie, Raskolnikow i Mersault całymi dniami
cicho rozprawiali o czymś w piwnicy, Gavroche przechadzał się w panterce, a
Yosarian na całego handlował z nieprzyjacielem. Że już nie wspomnę
młodego Soyera, który za parę groszy skakał do rzeki z mostu Gavrila Principa.
Trzy dni żyłem w upiornym mieście ze straszym podejrzeniem,
że w mieście jest coraz mniej żywych i pociski spadają tylko z mojego powodu.
Zamknąłem się w domu i oglądałem przewodniki turystyczne. Wyszedłem
tego dnia, gdy radio podało, że z piwnic biblioteki ludzie wynieśli
dziesięć ton węgla. I w moim ołówku znów zabiło serce.

Chwyta za serce. Na polityce się nie znam, ale niech nikt nie waży się palić bibliotek!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz