Oscary rozdane, zaskoczeń nie było - gify z boskim Leo mnożą się na fejsie. Jak to jest, że Sherlock (Benedict Cumberbatch) nie był nominowany w żadnej kategorii, a wszędzie go było pełno (np. pewne zdjęcie U2...)? "Zniewolonego" obejrzałam, pozachwycałam się Fassbenderem i Lupitą, ale żeby od razu Oscara...? W tym roku mało oscarowych filmów obejrzałam, bo trzeba czytać, czytać, czytać!
Liczę na to, że Aaronovitch napisze jeszcze naście książek o przygodach londyńskiej policji, która rozwiązuje paranormalne zbrodnie. Co najmniej tyle, co Hitchcock o "Trzech detektywach". Zakochałam się w Peterze, Leslie i Thomasie. Uwielbiam odniesienia do popkultury, do Batmana czy Doctora Who. Tak lekko, a jednocześnie niesztampowo i nieprzewidywalnie. Jak w najnowszym sezonie "House of cards" - zaskakujące zwroty akcji i świeżość.
Tym razem rozwiązujemy sprawę morderstwa Jamesa, syna amerykańskiego gubernatora, który został znaleziony martwy w metrze. Sprawa nie jest taka prosta jakby się mogło wydawać. James nie był tylko zwyczajnym studentem malarstwa, co nasza ekipa będzie musiała odkryć.
O ile "Moon over Soho" było dość słabe, o tyle "Whispers underground" potwierdzają, że Aaronovitch potrafi świetnie pisać. Zyskuje też postać Leslie, która w drugiej książce została wykluczona, a tutaj powraca, aby razem z Peterem zgłębiać arkana magii. Książka pełna humoru, ciepła, ale brutalne sceny nie są jej obce. Panie Aaronovitch - czekam na kolejne części przygód!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz