piątek, 27 września 2013

o niedocenionych filmach słów kilka - czyli mamy XXI wiek

Od czasu do czasu przeglądam sobie różne blogi / portale, i modne ostatnio jest tworzenie rankingów. Pamiętam, jak jeszcze kiedyś na facebooku była taka aplikacja do tworzenia takowych, np. ulubione filmy / książki / zespoły / seriale (czyli standard) + np. 5 rzeczy, które byś zabrał na bezludną wyspę, albo 5 przedmiotów, które są w zasięgu wyciągnięcia ręki od Twojego komputera. Niby głupie, ale takie rankingi pomagają mi pomyśleć nad tym, co lubię, a czego nie. I przy okazji poukładać sobie pewne rzeczy, tak że następnym razem, jak ktoś zapyta mnie o ulubionego aktora to nie zrobię "yyy...." i jedyne, co przyjdzie mi do głowy to wyfotoszopowana klata Ryana Goslinga z "Kocha lubi szanuje". Zacznę się ślinić, zrobię maślane oczy i zatonę w marzeniach na najbliższą godzinę. O nie!

Blog miał być książkowy, ale potrzebuję zrobić kilka rankingów filmowych i aktorskich, tak dla spokoju ducha. Także kilka wpisów zostanie poświęconych własnie filmom.

Kolejny wpis będzie poświęcony tygodnikowi "Polityka", w którym publikuje m.in. Sylwia Chutnik. A oto cytat z jej ostatniego felietonu na temat Susan Sontag:

"We wczesnych pamiętnikach co chwilę pojawia się motyw listy książek do przeczytania. Filmów do zobaczenia. Takich, w sumie, intelektualnych obowiązków. Lista spraw do pomyślenia, lista niekończącej się dawki paliwa do myślenia. I do końca życia Sontag brnęła w nowości, zaległości, kolejne tematy."
I ja też tak mam. Tyle, że u mnie lista to plik w notatniku na pulpicie, gdzie dopisuję kolejne pozycje do przeczytania/obejrzenia, a w pracy doklejam na okładce czytnika kolorowe karteczki post-it z tytułami i autorami.

Na pierwszy ogień idą niedocenione filmy z ostatnich 10 lat. Nie jestem kinomaniakiem, ale przez te lata obejrzałam kilka filmów, które zapadły mi w pamięć, ale kiedy przywołuję je wśród znajomych jako ulubione, to tylko kręcą głową, bo ich nie znają. To taki mój subiektywny ranking, nie to, żeby od razu musieć lecieć oglądać te filmidła :) Miało być TOP 5, albo TOP 10, ale że filmów było albo za mało, albo za dużo, to wyszło TOP 7. A ponieważ nic nie ma takiej siły sugestii jak trailer, także na tym się skupię. 

7. "Hard Candy" 2005 ("Pułapka")

Wariacja na temat współczesnego Czerwonego Kapturka, w którego rolę wciela się Ellen Page, której kariera od czasów "Juno" nabrała rozpędu. Do tego seksowny Patrick Wilson (do którego mam słabość, a który gra w filmie, który pojawi się na wyższym miejscu, a do tego gra w filmie "Jack Strong", który był kręcony pod moim blokiem). 

6. "Watchmen" 2009 ("Strażnicy")
Jeden z pierwszych filmów, który zapoczątkował modę na komiksowe ekranizacje. Czytałam jego komiksowy pierwowzór, poczyniony przez Alana Moora, i jestem pod wrażeniem. Do tego wspomniany Patrick Wilson.

5. "Blind" 2007 ("Ślepa miłość")
Czyli opowieść o... miłości! Miłości między niewidomym chłopcem, a jego opiekunką. Całość w chłodnych barwach, które współgrają z bielą włosów głównej bohaterki. Oszczędnie i pięknie zarazem.

4. "The Hitchhiker's Guide to the Galaxy" 2005 ("Autostopem przez galaktykę")
Czyli ekranizacja powieści Douglasa Adamsa. Jeśli chcesz wiedzieć, jaka jest odpowiedź na "ultimate question of life" - koniecznie zobacz film / przeczytaj książkę! Komedia sy-fy z modnym ostatnio Martinem Freemanem, znanym z serialu BBC "Sherlock", gdzie partneruje jako Watson Benedictowi Cumberbatchowi. Tfu! Zapomniałabym - Freeman znany jest przecież jako Bilbo Baggins z "Hobbita" (i będzie jeszcze bardziej znany, jako że planowane są kolejne 2 części "Hobbita").

Do "Autostopu" dodano Sama Rocwella (ah ta jego plastyczna twarz!) i Zooey Deschanel, najbardziej uroczą aktorkę jaka znam, która ostatnio spełnia się muzycznie jako połówka duetu She & Him.

3. "MirrorMask" 2005 ("Lustrzana maska")
Czyli film, przy którym współpracowali Neil Gaiman i Dave McKean. Ta para stworzyła m.in. "Sandmana" i "Signal to noise". A McKean ilustrował też m.in. Batmana. Mieszanka wybuchowa, czyli przepis na sukces. Sukces, który jest mało znany. A szkoda.

2. "Lawless" 2012 ("Gangster")
Obsada zwala z nóg. Jessica Chastain, Shia LaBeouf, Tom Hardy, Gary Oldman, Mia Wasikowska, Guy Pearce... A scenariusz poczynił Nick Cave. Shia LaBeouf wreszcie pokazał pazur, udowodnił, że zasługuje na bardziej drapieżne role, niż ta w "Transformersach" (bo i jak można być drapieżnym, jak się dostaje bohatera o nazwisku Sam Witwicky?!?)

1. "Kontroll" 2003 ("Kontrolerzy")
Doskonały! Akcja nie wychodzi spod ziemi, całość nagrana została w metrze w Budapeszcie. Pozycja obowiązkowa!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz