Dzięki programowi Calibre moge zmieniać dowolne pliki tekstowe na format .mobi. Tak zmienione pliki wędrują potem na mojego kindla i urozmaicają mi drogę do / z pracy, lub samą pracę. Postanowiłam sprawdzić, czy Calibre radzi sobie z komiksami. Otóż... radzi sobie! Może nie jakoś spektakularnie, wszystko jest czarno-białe, literki są nie za duże, ale mam nowe okulary, więc nie mam się o co martwić. No i słyszałam, że wzrok wcale nie psuje się (tylko męczy) od czytania w ciemności i małych literek.
Na pierwszy ogień przerabiania poszło "Midnight Mass" wydawnictwa Vertigo, a zaraz za nim "Fairest", czyli spin-off o kobiecej części świetnych "Fables". A także "Witching hour", o którym nie wiem nic, ale skusił mnie ciekawy tytuł.
"Midnight Mass" - wyjątkowo słaby komiks. Ale jestem już za połową, więc doczytam. Fabuła sztampowa, trochę "Z archiwum X", z przystojniejszym Mulderem i Scully.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz