Absolutnie uwielbiam polską literaturę. Czytam bardzo dużo anglojęzycznych książek w oryginale, i czytanie polskiej literatury jest dla mnie czymś świeżym. Lubię czytać w oryginale bo wiem, że czytam autora, a nie tłumacza (jest kilka przykładów znanych pisarzy zagranicznych w Polsce, a to wszystko dzięki niezłym tłumaczom).
Hasło "Witkowski" wzbudza we mnie skojarzenia: coś, że "Lubiewo" to manifest homoseksualistów, że na pudelku jest blogerką modową Michaśką, że widziałam go na premierze filmu "Miasto 44". Aż dopadłam jego książkę. "Zbrodniarz i dziewczyna" jest książką... dziwaczną. Na ten moment nie mam dla niej lepszego określenia.
Mamy oto Michała Witkowskiego vel Michaśkę, który/a po sukcesie swojej wcześniejszej książki "Drwal" spoczywa na laurach, śpi do południa, chodzi na siłownię i poluje w restauracjach na młodych chłopaczków. Aż trafia na Studencika. Studencik okaże się policjantem, a Michaśka stanie się jego wiernym partnerem w czasie akcji. Oczywiście książka wcale nie wygląda jak fabuła "True Detective", z idealnie dobranymi partnerami. Mamy Przedwojennego Mordercę do schwytania, dla którego "Drwal" jest inspiracją. Na pewno sięgnę i po "Drwala", i po "Lubiewo".
Uwielbiam operowanie Witkowskiego między formą męską (Michał Witkowski), a jego alter ego (Michaśka). Zmienia się forma czasowników, jest to dla mnie o tyle interesujące, że to jest właśnie problem, którzy był moją bazą do obrony licencjatu.
W czasie lektury nie mogłam pozbyć się sprzed oczu wizerunku Michaśki. Otóż Witkowski w jej wcieleniu prezentuje się tak:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz