Nostalgicznie się zrobiło. Ja dalej w klimatach wojennych. Tym razem raczyłam się "Papuszą" Wydawnictwa Czarne.
Bronisława Wajs to żyjąca w latach 1908 - 1987 cygańska poetka i pisarka. I chociaż pisać nauczyła się późno, i niekoniecznie ortograficznie, to jej twórczość uznawana jest za pierwszą spisaną literaturę cygańską, a ją samą uznaje się za wielką poetkę ludową.
Życie Papuszy odtwarzane jest ze zdjęć, wspomnień, jej pamiętników. Historia magiczna, niemalże bajkowa. Poniżej bajka w wykonaniu Papuszy:
Bronisława Wajs to żyjąca w latach 1908 - 1987 cygańska poetka i pisarka. I chociaż pisać nauczyła się późno, i niekoniecznie ortograficznie, to jej twórczość uznawana jest za pierwszą spisaną literaturę cygańską, a ją samą uznaje się za wielką poetkę ludową.
Życie Papuszy odtwarzane jest ze zdjęć, wspomnień, jej pamiętników. Historia magiczna, niemalże bajkowa. Poniżej bajka w wykonaniu Papuszy:
"Noc była mroźna w lesie cichym.
Cygańską bajkę
Cygańską bajkę
Zaśpiewały Cyganichy.
O tym skąd się biorą ludzie o jasnych włosach, o stworzeniu świata. O tym, dlaczego księżyc rośnie i maleje.
Dawno, dawno temu na skraju wioski mieszkał stary Cygan. Każdego dnia wędrował w góry, zbierał chrust i sprzedawał. Niewiele zarabiał, ale wystarczało na kukurydzę. Gotował z niej zupę.
Pewnego dnia, wróciwszy z gór, zobaczył, że w jego chacie przy stole siedzi starzec z długą brodą i zjada jego kukurydziankę. Stary Cygan rzucił wór chrustu na ziemię i wrzasnął:
- Złodziej! Jak śmiesz jeść moją kukurydziankę?
- Jestem zmęczony i głodny - odpowiedział starzec. - Kiedy zobaczyłem tę żółtą zupę, nie mogłem się powstrzymać.
- Jeśli tak lubisz kolor żółty - zawołał Cygan - to idź i jedz to! - Wskazał palcem księżyc.
Starzec nic nie powiedział, dźwignął się z ławy, wziął swój kostur i chciał odejść. Cygan zastąpił mu drogę.
- Należy mi się siedem grajcarów.
Starzec pokazał puste kieszenie.
- Daruj mi. Na wiosnę, kiedy zaczną się rozwijać liście, wynagrodzę ci stokrotnie.
- Nie! - odrzekł Cygan.
Wtedy starzec, przygarbiony dotąd, wyprostował się, oczy zaświeciły mu jasnym blaskiem, sękaty kostur w jego ręce zmienił się w laskę ze szczerego złota. I rzekł:
- Jestem władcą słońca, księżyca i wszystkich gwiazd. Przyniósłbym ci wiosną tyle złota, że stałbyś się najbogatszym człowiekiem na ziemi. Ale skoro chcesz, dziś dostaniesz swoją zapłatę. Będziesz mieszkać na księżycu i jeść księżyc! I nie wrócisz na ziemię, dopóki nie zjesz go do końca.
Potem skinął laską i zniknął, a Cygan porwany czarodziejską siłą wyfrunął przez komin aż na księżyc.
Szybko przywykł do nowego miejsca. Ostrzygł kilka księżycowych baranów, uprządł ich wełnę, utkał z nich tkaninę i zrobił sobie namiot. Kiedy był głodny, jadł księżyc. Łapczywie, wielkimi kęsami. Najbardziej smakował mu wschodzący, różowy. Był soczysty i słodki. Mniej soczysty był ten, który świecił bladym, żółtawym światłem. Cierpki i miał dużo pestek.
Cygan jadł tak dzień po dniu, tydzień po tygodniu i rok po roku. Z pewnością zjadłby już cały, gdyby nie to, że Bóg sprawił, iż księżyc ciągle odrasta. A Cygan za karę nigdy się nie nasyci. Bo pożałował głodnemu paru łyżek zupy.
To dlatego Cyganie, kiedy nad lasem świeci księżyc, przygotowują ucztę i dzielą się posiłkiem z każdym, kto o to poprosi."
Szeroko opisana jest też sytuacja Cyganów w Polsce, ich prześladowanie, a jednocześnie opór przed osiedlaniem się. Polityka w tym wcale nie pomaga. Dwa razy w ciągu jednego tygodnia usłyszałam nazwisko Józefa Cyrankiewicza, polskiego premiera. Raz, jako osoby nieprzychylnej Cyganom, a drugi raz jako wiernego towarzysza generała Jaruzelskiego w filmie "Jack Strong" o pułkowniku Kuklińskim. A swoją drogą: "Jack Strong" był filmem, który oglądałam dla scenografii. Jednego wieczora film kręcony był zaraz obok mojego bloku. Niestety nie udało mi się wyłapać tego w filmie.
Wyszedł też film "Papusza" w reżyserii małżeństwa Krauzów. Jeszcze go nie widziałam, ale słyszałam same dobre recenzje. Ponoć trochę nuda, ale jak ktoś lubi takie liryczne filmy to mu się spodoba.
Szeroko opisana jest też sytuacja Cyganów w Polsce, ich prześladowanie, a jednocześnie opór przed osiedlaniem się. Polityka w tym wcale nie pomaga. Dwa razy w ciągu jednego tygodnia usłyszałam nazwisko Józefa Cyrankiewicza, polskiego premiera. Raz, jako osoby nieprzychylnej Cyganom, a drugi raz jako wiernego towarzysza generała Jaruzelskiego w filmie "Jack Strong" o pułkowniku Kuklińskim. A swoją drogą: "Jack Strong" był filmem, który oglądałam dla scenografii. Jednego wieczora film kręcony był zaraz obok mojego bloku. Niestety nie udało mi się wyłapać tego w filmie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz