poniedziałek, 2 grudnia 2013

Mark Seal "Dziwny przypadek Rockefellera"

Ponoć przypadek Clarka Rockefellera był bardzo głośny w 2009 roku - byłam wtedy na studiach i bardziej byłam zainteresowana towarzyskimi aspektami życia niż czytaniem wiadomości. Historia opisana przez Marka Seala jest tak nieprawdopodobna, że aż musiałam sprawdzić jej prawdziwość.

W 2009 roku aresztowany zostaje mężczyzna, który porwał swoją córeczkę. I cała sprawa się sypie. Clark Rockefeller, bogacz pochodzący "z tych" Rockefellerów okazuje się zwykłym oszustem, który od kilkudziesięciu lat udaje bogatych i dobrze wychowanych mężczyzn. Mountbatten, Chichester, Crowe - to tylko kilka z jego słynnych nazwisk. W rzeczywistości - niemiecki nastolatek, mieszkaniec małej bawarskiej wioski, który w wieku 17 lat emigrował do Stanów. Christopher Gerhartsreiter, bo tak brzmi jego prawdziwe imię, szybko zyskuje zaufanie innych. Bierze ślub, aby móc zostać pełnoprawnym mieszkańcem Ameryki. Wykorzystuje swoje znajomości, aby zdobywać kolejne znajomości, które będzie mógł wykorzystać. Wprawy nabiera najpierw na studiach, potem na Zachodnim Wybrzeżu, w bogatej dzielnicy San Marino, gdzie nabiera ogłady i szlifuje swój akcent. Po kilku latach wyjeżdża na Wschodnie Wybrzeże - gdzie historia się powtarza. Wkrada się w łaski lokalnej społeczności, zdobywa zaufanie ważnych osobistości, a każdy wie, że właściciel "starych pieniędzy", z dyplomem Ivy League jest dość ekscentryczną personą. Potem przybiera nazwisko Rockefeller, znajduje sobie bogatą żonę, ma córkę. Przez te wszystkie lata nie splamił się pracą, zawsze coś pożyczał, dostawał, a każda osoba, która mu pomagała z radością robiła to dla tak prominentnej persony. Potem rozwód i widywanie się z córeczką przez 3 dni w roku sprawiły, że uciekł się do podstępu i ją porwał. Telewizja co chwilę wyświetlała list gończy. A wtedy rozpętało się piekło. Telefony na policji urywały się, kiedy mieszkańcy Stanów rozpoznawali ściganego jako Crowa, Chichestera, Mountbattena, czy Rockefellera. List ewoluował, i wyglądał tak:


































Złapany, został skazany na 27 lat więzienia. Najwięcej dostał za podejrzenie o morderstwie. Jak tłumaczy psycholog, sam Christopher nie wiedział już, kim jest. Do końca snuł swoje kłamstwa i usilnie w nie wierzył. Na karę pozbawienia wolności nie są skazywane osoby tylko za to, że przez lata posługiwały się innym nazwiskiem. A on nie miał numeru ubezpieczenia społecznego, konta czy karty kredytowej. Żył ponad stan, głównie dzięki naiwności zapracowanej żony. Seal pokazuje, jak grubymi nićmi szyte były kłamstwa Rockefellera, które przyćmione były jego nazwiskami, które dużo znaczą w Stanach. 

Do przeczytania, nie jest to szczyt non-fiction literackiej, ale w głowie mi się nie mieści, jak Gerhartsreiter mógł nabrać setki, tysiące osób. 

Ciekawa gra, w którą Rockefeller uwielbiał grać: Trivial Pursuit. Link do krótkiej wersji demo. Grałam w nią przez pół dnia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz