Tak tak, dzisiaj będzie o romansidle. Sama w życiu bym po nie nie sięgnęła, ale książka ta krąży wśród moich współpracowniczek, które się nią zachwycają i kupiły już pozostałe 3 części. W ramach socjalizowania się, postanowiłam ją pożyczyć i przeczytać. Szło mi opornie. Zastosowałam metodę "z grubsza przejrzeć, i jak w "Modzie na sukces" - nie oglądając serialu przez pół roku i tak wiadomo o co chodzi".
I tak oto mamy Hankę - młodą nauczycielkę polskiego, i jej przyjaciółkę Dominikę, panią stomatolog. Po drugiej stronie są partnerzy biznesowi w biurze architektów: Przemek i Mikołaj. Wiadomo - całą książka będzie o ich niecnych podchodach, więc nie będę streszczać fabuły, która niczym nie zaskakuje. Ale czego można się spodziewać po autorce, która używa w książce słów "rozmamłany", "rozpierdacja" i "nie ma "pip" we wsi"? Mój niekwestionowany faworyt, suchar dnia:
Dominika powiedziała jeszcze, że Hanka bardzo dużo w życiu przeszła.
- Co to znaczy "dużo przeszła"? (..)
- No chyba nie to, że robi konkurencję Korzeniowskiemu!
Ha-ha-ha. Byłam wczoraj w banku, siedzę z poważnym panem w gabineciku, wypełniającym poważny wniosek. Dzwoni mój kolega, a dialog wygląda mniej więcej tak:
On: - Słuchaj, wymyśliłem suchar. Jaka jest najbardziej poczytna książka wśród miłośników herbaty..?
"50 twarzy earl greya" :D
Ja: ...
Jego suchar wymyślony na poczekaniu jest lepszy niż cała książka pani Ficner-Ogonowskiej.
Hania i Dominika są młode, zarabiają duże pieniądze, a doświadczenia w pracy mogą im pozazdrościć emerytowane nauczycielki i stomatolożki. Nie powiem, z wykształcenia jestem nauczycielem, a nie pracuję w zawodzie właśnie przez niskie zarobki. Ale co tam nagnijmy rzeczywistość. Hania-belferka jeździ Lexusem, mieszka w Warszawie w domu z ogrodem, a w wolnym czasie najchętniej siedzi przy kominku na którym wesoło skaczą iskierki. Skąd ma takie pieniądze..? A tak, miała bogatych rodziców, którzy zginęli i cały majątek przypadł jej. Jak utrzymuje dom i takie auto?!? Przemek i Mikołaj mają świetnie prosperujące biuro architektów, które jest wręcz zasypywane zleceniami. Ich jedyną rozterką jest to, czy wybrać zlecenie w Pradze czy nie..?
Nie muszę chyba dodawać, że na moim biurku piętrzą się już kolejne 2 tomy, które dziewczyny entuzjastycznie mi znoszą. Jedna z nich pyta: "Czy to ty masz u siebie "Alibi na szczęście""? A ja zrozumiałam Ali B. (jak Ali G.) i zastanawiam się, o czy mówi. Mam nadzieję, że nie powstanie 5 część tego gniotu. Kto to w ogóle czyta?!? A nie, chyba wiem kto...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz