Anna Rice - dla mnie bogini. Jej seria o wampirach zdominowała moje młodzieńcze czytelnicze zapały, a "Wampir Lestat" był 1 książką, jaką przeczytałam całą po angielsku (nie licząc prostych książeczek wydawnictwa Penguin Readers). I tak w jedne wakacje pochłonęłam pół serii o wampirach, do tego w oryginale. Do tej pory spoglądam na słownik PWN Oxford z czułością. W tamte wakacje zaprzyjaźniliśmy się. Gdy w supermarkecie zobaczyłam "Dar Wilka" na półce zdziwiłam się, nie wiedziałam, że Anne Rice dalej pisze, i to do tego o wilkołakach.
Historia jest prosta: Reuben, młody reporter, jedzie do przepięknej starej posiadłości napisać artykuł zachęcający do kupna. On i ona, romas, jej śmierć, jego ugryzienie. Ona zapisuje mu posiadłość w spadku, a on w czasie pełni zmienia się. Historia współczesnego wilkołaka, tak daleka od XVIIwiecznych wampirów. Reuben - wilkołak ucieka przed mediami, lekarzami, rodziną. Historia słaba, brakuje jej "klimatu" serii o wampirach. Po prostu nieciekawa. I o tyle o ile "wolę" wilkołaki od krwiopijców, chociażby w "Świecie Mroku", o tyle u Anny Rice wygrywają pijawki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz