poniedziałek, 24 września 2012

Ali Shaw "The girl with glass feet"

Książka podarowana w prezencie, którą w sumie sama znalazłam przed okazją wręczenia, jak prezenty na Boże Narodzenie u babci w szafie. Miałam nie wchodzić do pracowni w mieszkaniu mojej siostry -- weszłam, i ja zawsze automatycznie przebiegłam wzrokiem po półkach z książkami. Mój wzrok przesunął się po kilku nowościach, ale to właśnie "The girl with glass feet" przykuł go na dłużej. Już po nią sięgałam, gdy usłyszałam: "o nie, to miała być niespodzianka!" I tak oto weszłam w (przedwczesne) posiadanie książki Ali Shaw.

Co do samego autora - do końca myślałam, że jest kobietą. Delikatna i oniryczna książka napisana męską ręką? A jednak. Pierwsze co zwraca uwagę to przepiękna okładka, jedna z najpiękniejszych jakie w życiu widziałam. Na zdjęciu nie widać, że 3 boki książki, prócz grzbietu, są srebrne. Pojedyncze kartki mają posrebrzane brzegi, co wygląda magicznie. Co więcej, polskie tłumaczenie zachowało tę cudną okładkę:
Bohaterem książki jest Midas, młodych fotograf mieszkający od zawsze na wyspie, na której toczy się akcja. Samotny i rozgoryczony, spotyka się tylko z jednym przyjacielem i jego córką, resztę czasu poświęcając na robienie zdjęć. Nie odwiedza matki, do ojca czuje żal za to, że popełnił samobójstwo. Któregoś ranka, szukając idealnego ujęcia spotyka Idę - młodą dziewczynę, która powolutku stąpa w za dużych butach. Tak tak - ma szklane stopy. Co więcej - powoli w szkło zmieniają się jej kostki, łydki, kolana... Cała akcja książki skupia się na znalezieniu lekarstwa na postępującą chorobę. Poznajemy kolejnych bohaterów: małą Denver, rysującą wieloryby i czarującą z bombek choinkowych; Henry'ego, japończyka mieszkającego na bagnach, który hoduje skrzydlate bydło wielkości ciem; Emilianę i jej męża, właścicieli ogromnej posiadłości na wyspie; Carla, profesora żyjącego przeszłością. Każda z tych postaci w jakiś sposób powiązana jest z inną, zna jej rodzinę/znajomych/była z kimś związana w przeszłości. Najbardziej podobała mi się opowieść o mężczyźnie szukającym jednego z leśnych stworzeń - białego zwierzaka, który zmienia w biel wszystko na co spojrzy: białe ważki, ptaki czy wiewiórki. W sumie wątek pozostał niewyjaśniony - ale i tak ciekawy. I nie dowiedziałam się, co strasznego Emiliana miała do przekazania. Troszkę jakby urwany wątek.

Ta książka to wyzwanie - językowe. Po przeczytaniu 10 stron miałam zapisany już słupek wyrażeń, rzeczowników, przymiotników i czasowników, które musiałam sprawdzić w słowniku (częścinie znalazłam do tej pory). Poznałam nowe rodzaje kwiatów i roślin, a Ali Shaw gdzie tylko może, wciska różnorakie przymiotniki.

Oceniając całość - historia nie potoczyła się w kierunku, w którym się spodziewałam. Tylko nie wiem, czy taka nieprzewidywalność i niesztampowość są plusem, czy minusem. Jednak liczyłam na inne zakończenie, na dopowiedzenie faktów i opisu co dalej działo się z każdym z barwnej feerii bohaterów. Czytałam ją w pociągu, jak większość książek ostatnio, i muszę przyznać, że było kilka momentów, kiedy o mało co nie przegapiłam moich przystanków. Książka ma lepsze i gorsze momenty. Jak w życiu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz