czwartek, 9 października 2014

Ian R. MacLeod "Wieki Światła"

Wyprawę do Rzymu planowaliśmy skrupulatnie - łącznie z książkami, jakie na nią zabierzemy. Paweł zabrał mojego wcześniejszego Kindla, którego dostał w spadku. A na nim "Hypperion" Dana Simmonsa. Ja z kolei zdecydowałam się na jeden z prezentów ślubnych, czyli pierwszą książkę z serii Uczta Wyobraźni wydawnictwa MAG, "Wieki światła" Iana R. MacLeoda.
A tutaj nasz taras z widokiem na Forum Romanum. Kawa przygotowana przez małża,
a owoce to prezent od naszych gospodarzy (razem z pysznym winem musującym Asti)

Miało być coś lekkiego, a padło na skomplikowaną fantastykę. Czytałam w samolocie, i z rana, na tarasie, przy kawie. MacLeod proponuje nam wizję alternatywnej historii: otóż w wiktoriańskiej Anglii, zamiast Rewolucji Przemysłowej, miała miejsce Rewolucja Eterowa. Eter to kopalina, kolejny surowiec, który wspiera wszystko, co magiczne na świecie.

Świat poznajemy z perspektywy Roberta Burrowsa, młodego chłopaka, którego największą ambicją jest wprowadzenie świata w kolejny wiek, w kolejną fazę życia. Na jego drodze staną zwolennicy i przeciwnicy jego pomysłu, prześladować go też będzie wspomnienie Annalise, dziewczynki, którą poznał w młodości.

Zaletą książki jest niezwykle barwny świat, opisanie sfer wyższych, którymi Robert tak bardzo pogardza, wraz z ich problemami. Jest to książka porządnie napisana, która niejednokrotnie mnie zaskoczyła. Jednak nie wiem, czy zostanie w mojej pamięci na dłużej. Jedno jest pewne - seria Uczta Wyobraźni jest świetnie dobierana - najlepsze powieści fantastyczne XXI wieku zebrane w jednym miejscu i pięknie wydane. Z radością sięgnę po kolejne książki. 

Wracając do Rzymu, nasz wyjazd świetnie podsumowuje pocztówka, którą dostałam od Raili z Finlandii:
Skuter. Najbardziej skuteczny środek transportu w przedzieraniu się przez miejską dżunglę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz